Przyszedł do mnie z bagażem, którego większość ludzi nawet nie uniosłaby na plecach.
Nie zaczynał od zera. Zaczynał z 8 milionami długu.
Jego małżeństwo właśnie się rozpadło.
Żona zabrała dzieci, a on został sam – z długami, pustym domem i myślą, że życie straciło sens.
Był tak zdesperowany, że chciał zapłacić mi za całą pracę z góry.
Bał się, że zanim zdążymy zacząć, komornik zabierze mu resztę pieniędzy.
To był moment krytyczny – albo się podda, albo odbuduje wszystko od nowa.
Spotykaliśmy się regularnie.
Za każdym razem był to kawałek drogi, który przechodziliśmy razem – rozmowy, analiza, przełamywanie blokad.
Pomiędzy tymi spotkaniami miał przestrzeń, by pisać do mnie, kiedy tylko czuł, że zalewa go lawina emocji.
Na początku chodziło wyłącznie o jedno: zbudować odporną psychikę.
Dlaczego?
Bez wewnętrznej siły nie ma sensu mówić o biznesie, planach czy strategiach.
Każdy krok budował siłę wewnętrzną, zewnętrzną i odblokowywał jego cały potencjał.
Po kilku miesiącach miał już nie tylko plan spłat – miał wreszcie grunt pod nogami.
Zamiast tonąć w panice i obliczać, ile jeszcze straci, codziennie wiedział, jakie kroki zrobić, żeby przesuwać się do przodu.
Chaos zamienił się w strategię.
Strach w działanie.
Załamanie psychiczne w rozwój i sukces.
Bezsennie spędzone noce – w poczucie kontroli, że wreszcie to on decyduje o swoim życiu, a nie komornicy i wierzyciele.
To wtedy wróciła energia, której wcześniej nie miał od lat.
Zaczął podejmować decyzje, które wymagały odwagi – nowe projekty, rozmowy z ludźmi, budowanie na nowo swojego miejsca w biznesie i życiu.
Z tego odrodzenia narodziły się dwie firmy, które rosły szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał.
Kilka lat później miał już to, co jeszcze niedawno wydawało się nierealne:
→ stabilny biznes
→ nową, kochającą rodzinę
→ korzystny plan spłat długów, systematycznie odzyskiwany majątek
→ psychikę która nie pęka pod presją i życie na własnych zasadach
i co najważniejsze radość z życia i każdego dnia i poczucie bycia szczęśliwy.
Jego historia pokazuje jedno: